Cześć i czołem! Chciałabym się podzielić paroma słowami odnośnie książki "Niebo jest wszędzie". Tutuł kojarzy się z Bogiem i pewnie większość po przeczytaniu tytułu odkłada książkę na bok, myśląc, że to książka religijna. Nie dajcie się zwieść pozorom!!! Książkę napisała Jandy Nelson, która moim zdaniem spisała się znakomicie.
Krótki opis książki zaczerpnięty ze strony lubimyczytac.pl : "Siedemnastoletnia Lennie jest załamana po niespodziewanej śmierci starszej siostry. Jedyną osobą, przy której czuje mniejszy ból, jest chłopak siostry, Toby, który cierpi tak samo jak ona. Są ze sobą coraz częściej, coraz bliżej. Nic nie mogą na to poradzić – ani na potworne wyrzuty sumienia.
Wszystko staje się jeszcze bardziej trudne, gdy w szkole zjawia się nowy chłopak, Joe. A Lennie z przerażeniem odkrywa, że nie może przestać myśleć o jego czarnych oczach i miękkich ustach...
Czy można przeżywać żałobę i myśleć o chłopaku? Rozpaczać i równocześnie być tak szczęśliwą?
A może miłość jest właśnie po to, by nie dać się prześladować temu, co przepadło, i tylko trwać w zachwycie nad tym, co było...
Uważam, że autorka doskonale oddała żałobną atmosferę i cierpienie bohaterów. Książkę przeplatają liczne wiersze napisane przez Lennie, która pisze je dosłownie wszędzie: na serwetkach, na papierkach od cukierka, na ścianach i w wielu innych miejscach. Wydawać się może, że żałoba, tóra przeżywa Lennie jest przytłączająca, ale przewijające się przez książkę wątek miłosny dodaje lekkości treści. Uroku dodaje świat muzyki, w którym obraca się główna bohaterka daje wytchnienie i nam, i jej od cierpienia po stracie siostry. Książka kończy się zaskakująco i satysfakcjonująco.
Polecam ją każdemu i życzę, żeby ta książka skłoniła do refleksji.